Świetny klimat, postaci typowo "lynchowskie", czyli nieco przerysowane i karykaturalne, wspaniała muzyka, jak zwykle u Lyncha skomponował ją Badalamenti. I tu pojawia się jedno "ale". Mniej więcej w drugiej połowie serii Lynch trochę się gubi moim zdaniem i za bardzo mota z symbolami. Film staje się mniej czytelny, no chyba że jestem zbyt mało spostrzegawczy żeby ogarnąć całą symbolikę. Niemniej jednak polecam.
A tak na marginesie, moją ulubioną postacią jest Albert Rosenfeld. Ci którzy nie widzieli dalszych odcinków, przekonają się kim jest ów jegomość już za kilka tygodni :D
https://www.youtube.com/watch?v=swiVa2LqO04
Dialog Kyle'a MacLachlana (agent Cooper) z przebranym za kobietę... Davidem Duchovnym:
- Myślałem, że nie interesujesz się już dziewczynami.
- Może i noszę sukienkę, ale majtki wkładam po staremu, jeśli wiesz, co mam na myśli.
- Nie bardzo.
:-)
I już jest dziwnie.
Dlatego ten serial jest jedyny w swoim rodzaju.
Dlatego jest ponadczasowy.
Na osłodę obrazek z epoki:
Goodbye horses!
http://theplaylist.net/remember-late-jonathan-demme-great-video-essay-use-close- 20170426/