Nie rozumiem większości osób piszących "ryje łeb", "chory film", "miażdży" itp.
Moim zdaniem - film jak najbardziej dla każdego, a nie tylko fanów klimatów Lyncha, na swój
sposób "przystępny"
Oglądałem film na spokojnie bez poczucia uczestniczenia w czymś niesamowitym, czy
wtajemniczania w jakiś lynchowski geniusz. To jest surrealizm, ale bardzo przystępny - historia
wrażliwego, dorastającego chłopca odkrywającego swoją osobowość i szukający
emocjonalnego i fizycznego zaspokojenia w osobie swojej babci (którą co prawda wyciągnął z
kokonu ze swojego łóżka, ale to drobiazg).
Jest w filmie scena wyrażająca bliskość między bohaterami, która ogromnie mi się spodobała
i jest ona jak dla mnie główną przyczyną, za sprawą której warto się "Babcią" zainteresować.
Tyle mojej opinii.