Recenzja serialu

Miasteczko Twin Peaks (1990)
Lesli Linka Glatter
Duwayne Dunham
Kyle MacLachlan
Michael Ontkean

Człowiek z innego miejsca

Pod koniec lat osiemdziesiątych David Lynch miał już ugruntowaną pozycję w świecie filmu, ale Amerykanin wciąż miał poczucie, że jego opus magnum wciąż jest przed nim. Po świetnym "Blue Velvet"
Pod koniec lat osiemdziesiątych David Lynch miał już ugruntowaną pozycję w świecie filmu, ale Amerykanin wciąż miał poczucie, że jego opus magnum wciąż jest przed nim. Po świetnym "Blue Velvet" przyjaciel reżysera zaproponował mu zrealizowanie serialu o amerykańskiej prowincji, która zderza się z surrealistycznym światem prosto z głowy twórcy... "Głowy do wycierania". Tak właśnie powstał jeden z najważniejszych seriali w historii telewizji, czyli kultowe "Miasteczko Twin Peaks".

Na pierwszy rzut oka "Twin Peaks" to zwykły serial łączący w sobie elementy dramatu obyczajowego, romansu, elementów komedii i wątek kryminalny, napędzający cały serial. Jednak kiedy przyjrzymy się bliżej, mamy tutaj galerię dziwacznych postaci od agenta FBI, który inspiruje się buddyjską filozofią, kobietę z pieńkiem wygłaszającą enigmatyczne tyrady, jednooką supersilną mężatkę, która myśli, że jest licealistką, przygłuchego agenta, w którego wciela się sam David Lynch i wiele innych dziwadeł.



"Twin Peaks" na początku lat dziewięćdziesiątych wywołało prawdziwą medialną burzę, a widownia dosłownie oszalała na punkcie serialu Frosta i Lyncha. To, co zachwyca, to przede wszystkim wyraziste postacie, które nie dają o sobie zapomnieć na długo po seansie. Serial nie skupia się jednak tylko na obyczajowości, ale także na sprawie morderstwa Laury Palmer. Słynne zdanie: "Kto zabił Laurę Palmer?" to jedno z najczęściej zadawanych pytań w historii popkultury.

Oczywiście w "Twin Peaks" nic nie jest takim, jakim się wydaje i ci, którzy spodziewali się typowego kryminału, bardzo się rozczarowali. Lynch zabiera nas do Czarnej Chaty, gdzie szaleństwo i mrok idą za pan brat z indiańską symboliką, a wszystko to w konwencji surrealistycznego koszmaru. To właśnie m.in. karzeł odziany w czerwony strój i gigant sprawili, że serial ma tak niezwykły klimat, a dla wielu widzów jest wciąż najstraszniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zobaczyli w telewizji.



Warto również wspomnieć o równie kultowym motywie muzyczny skomponowanym przez stałego współpracownika Lyncha Angelo Badalamentiego, który idealnie komponował się z pozornie sielskim małomiasteczkowym klimatem. Niestety to właśnie ta obyczajowość jest najsłabszym elementem serialu. Oczywiście wątki są ciekawe, ale w pewnym momencie największy atut, czyli mroczna stylistyka, odchodzi na dalszy plan, a my dostajemy osobliwy serial obyczajowy. Ciekawy, ale nie wybitny. A przecież to właśnie te odcinki, w których roi się od surrealistycznych motywów, i zagadek są tymi najlepszymi.

"Miasteczko Twin Peaks" to serial, który ugruntował pozycję autorskich seriali w telewizji i okazał się fantastycznym miksem skrajnych filmowych gatunków. Szkoda, że producenci naciskali na zmniejszenie roli poczekalni, Czarnej i Białej Chaty, oraz pozostałej mrocznej symboliki, bo nie mam wątpliwości, że wówczas serial byłby jeszcze lepszy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Miasteczko Twin Peaks" śmiało można uznać za jedną z tych pozycji, które zrewolucjonizowały telewizję i... czytaj więcej
Niemal od dzieciństwa słyszałam, że "Miasteczko Twin Peaks" to znakomity serial, najlepszy film Davida... czytaj więcej
Wita nas miasteczko Twin Peaks. Otoczone pięknymi lasami, z cudownymi zbiornikami wodnymi, ogromnym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones